PO CO BLOGEROWI MANAGER?
Pamiętam swoją pierwszą biznesową rozmowę telefoniczną, w której przedstawiłam się i poinformowałam, że jako manager reprezentuję osobę XY, autora bloga ABC. Pomimo wcześniejszej współpracy firmy z blogerem, a może właśnie z racji tej współpracy, po drugiej stronie dało się odczuć zaskoczenie, niechęć, przypisywanie mnie i blogerowi “przerostu formy nad treścią”. Bo po co blogerowi manager? Mimo, iż miałam za sobą kilka lat reprezentacji artystów przyznaję, że ta reakcja trochę mnie zaskoczyła.
Brak czasu i zbyt mało rąk do pracy
Mój klient był akurat po premierze książki, blog się rozrastał w szybkim tempie, otrzymywał dużo propozycji współpracy, z których nie wszystkie były korzystne – finansowo lub wizerunkowo. Brakowało mu osoby, która przejmie cześć obowiązków w rozmowach z firmami, doradzi mu i pomoże ocenić wartość napływających propozycji. Pomoże wybrać te, które warte są realizacji oraz ustrzeże go przed błędami, które popełnił wcześniej, samodzielnie prowadząc negocjacje z dużymi partnerami np. wydawcą. Dodatkowe ręce do pracy i duża doza doświadczenia, to było to czego poszukiwał.
Totalna nieumiejętność prowadzenia współpracy z biznesem
Dopijałyśmy w kawiarni na Mokotowie naszą pierwszą wspólną kawę, kiedy moja późniejsza klientka wyznała mi w zaufaniu, że prowadzi bloga skupiającego 150.000 czytelników i nie zarabia na nim ani złotówki, mimo, że na jej maila przychodzi wiele ofert współpracy. Jak powiedziała „nie ma najmniejszego pojęcia, czy te oferty są ciekawe i jak w ogóle z “nimi” rozmawiać, jak wyceniać współpracę i w jakiej formie ją prowadzić”. Są twórcy, którzy są artystami w 100% i ich osobowość nie mieści już żadnych umiejętności biznesowych, negocjacyjnych, analitycznych etc. Skupieni na swojej twórczości osiągają poziom mistrzostwa i mają rzesze fanów/ czytelników/ jednak jest im niezbędna osoba, która ich sukces będzie potrafiła zamienić w przychody. Większość swojej pracy zawodowej spędzam z twórcami, więc doskonale rozumiem tę „konstrukcję” osobowości. Jeśli pracuję z takim twórcą, stanowimy zazwyczaj doskonały duet dzieląc się w niemal instynktowny sposób zakresem działań w podziale na przestrzeń artystyczną, związaną z kreacją i tworzeniem treści, utworów, artystycznych wykonań etc. należącą do moich klientów i resztę – tzw. biznes: umowy, terminy realizacji, rozliczenia projektów, płatności, ocena i wybór ofert, negocjacje warunków współpracy etc., w której otrzymuję możliwość nieskrępowanego działania. Największą satysfakcją moich klientów jest możliwość artystycznej działalności i otrzymywanie z niej profitów, bez konieczności najmniejszej ingerencji w przestrzeń biznesu, w której nie czują się kompetentni, ale zwyczajnie nie mają ambicji tego zmieniać.
Realizacja własnych – wielkich projektów
Jeśli prowadzenie bloga/vloga możemy nazwać „zawodową codziennością” to od czasu do czasu pojawia się w zawodowych planach/marzeniach jakiś specjalny projekt, który twórcy chcieliby zrealizować. Specjalny – to znaczy wymagający. Wymagający więcej czasu, zaangażowania i oczywiście pieniędzy, które twórca nie zawsze posiada. W końcu nie mówimy o wolnych tysiącach, ale dziesiątkach tysięcy. Książka, specjalny cykl wpisów na jakiś temat, projekt podróżniczy, kurs internetowy, seria warsztatów, spotkania z czytelnikami itp.
W życiu i pracy blogera pojawiają się takie kamienie milowe, które warte są podjęcia i realizacji, bo mają szansę dać czytelnikom wielką wartość, a twórcy doświadczenie i satysfakcję z realizacji. Kiedy trafiam na takie zawodowe wyzwanie – czuję się jak ryba w wodzie! Analiza projektu, poszukiwanie korzyści dla odbiorców i potencjalnych partnerów biznesowych, przygotowanie oferty, która będzie zrozumiała dla biznesu – będzie posługiwać się kategoriami ich potrzeb i wartości i będzie „sprzedawała” projekt, tzn. będzie w stanie przekonać biznes, że warto w niego zainwestować. Jednak pozyskanie uwagi biznesu i chęci współpracy, choć niezwykle wymagający, pasjonujący i co tu kryć, wyczerpujący kawałek pracy, to w tym przypadku tylko pierwszy etap działań managera.
Negocjacje, negocjacje, negocjacje… i umowy.
Każdy, najpiękniejszy i największy projekt musi zostać sprowadzony do postaci prostej, jasnej i bezpiecznej dla blogera umowy. Jak głosi stare powiedzenie: „umów nie pisze się na czas pokoju, ale na czas wojny”, stąd przy ich negocjacjach często nie sposób uniknąć napięć i trudnych sytuacji wynikających z konieczności pogodzenia tylko w pewnej części zbieżnych interesów blogera i biznesu. Doświadczenie i dystans managera jest tu bezcennym aktywem. Wielokrotnie udało mi się “spiąć” i uratować negocjacje, które wisiały na włosku, a owocem współpracy były niezwykle wartościowe projekty. Bywało jednak i tak, że trzeba było wstać od stołu i w interesie twórcy powiedzieć „nie, dziękuję”. Oczywiście każda z tych decyzji jest zawsze przedmiotem pogłębionej analizy i rozmowy między twórcą a managerem i nigdy nie wynika z samodzielnej decyzji tylko jednej ze stron. Mam ogromny szacunek i zaufanie do twórców. To oni znają siebie najlepiej i to oni żyją z konsekwencją podjętych przez nasz duet decyzji, dlatego w podobnych kwestiach głos decydujący w każdej współpracy oddaję artyście – kiedy dokładnie omówimy już wszystkie „za” i „przeciw”.
Zarządzanie wieloma projektami
Nigdy nie jest tak, że mamy komfort robienia tylko jednej rzeczy na raz. Jedząc śniadanie “robimy Internety”, prowadząc samochód słuchamy podkastów, albo e-booków szlifując język, gotując oglądamy ulubiony serial, odrabiając z dziećmi lekcje przeglądamy swoją prezentację na następny dzień. Niby posiadamy umiejętność robienia wielu rzeczy na raz, ale bywa, że ich nagromadzenie przerasta nasze możliwości i umiejętność organizacji. Szczególnie, kiedy do realizacji wpada duży projekt, a kalendarz upchany jest stałymi, mniejszymi zadaniami / projektami do ogarnięcia. W takiej sytuacji pomoc managera jest nieodzowna. Prowadzenie wielu projektów na raz, to dla niego chleb powszedni. Zarówno, małych jak i większych przedsięwzięć. Dobra organizacja to jedna z głównych cnót dobrego managera, tak samo jak umiejętność pociągania za wiele sznurków na raz. Doskonałe zorientowanie we wszystkich projektach, umiejętność śledzenia zmian i nadawania projektom kierunków rozwoju metodą małych kroków, to nie tylko kwestia wrodzonych zdolności. W przypadku kilku klientów i kilkunastu projektów toczących się równocześnie co przekłada się na wiele (często powyżej setki) TO DO, talent zarządzania muszą wspierać odpowiednie programy i aplikacje. Wszystko po to, żeby projekty były pod stalą kontrolą i rozwijały się zgodnie z harmonogramem.
Nowi klienci w zasięgu ręki
Kiedy początkujący artyści poszukują managera, główną korzyścią jakiej upatrują we współpracy z taką osobą, są jej kontakty i możliwość „otworzenia wielu drzwi” przed twórcą. Jeśli twórcy są dobrzy w tym co robią, tak rzeczywiście może się stać, o ile trafią pod skrzydła właściwej osoby, z odpowiednią listą kontaktów. W przypadku blogerów jest podobnie (z tą mała różnicą, że blog musi mieć już wypracowaną odpowiednią ilość stałych czytelników). Współpraca z managerem niemal natychmiast otwiera szansę pozyskania ciekawych kontraktów reklamowych, ponieważ manager ma dostęp do większości kampanii realizowanych w tym czasie na rynku i znając charakter kampanii i profil bloga może zarekomendować nowy kanał do współpracy. Podobnie w realizacji „projektów specjalnych”, o których pisałam chwilę wcześniej.
Klienci i agencje doceniły rolę managera
Agencje bardzo chętnie podejmują współpracę z blogerem reprezentowanym przez managera. Doświadczenie kilku lat takiej współpracy pokazało, że manager jest idealnym dla agencji partnerem. Po pierwsze, agencja może liczyć na szybką wycenę udziału w kampanii, ponieważ manager dostępny jest cały czas i posiada pełną wiedzę o twórcy i jego blogu. To na tym etapie agencja otrzymuje większość kluczowych informacji, które często okazują się decydujące dla współpracy. Najważniejszą jednak zaletą jest szybkość reakcji managera. Połowa kampanii realizowana jest “na już”, a blogerzy, jak się dowiedziałam od agencyjnych klientów, często popełniają w tym zakresie grzech zaniedbania, nie odpisując tygodniami. Druga niezwykle ważna rola managera, to zadanie sformalizowania współpracy. Negocjacje warunków współpracy, zabezpieczenie jej umową i uzgodnienie warunków i formy płatności. Dobremu managerowi zajmie to pół godziny. W przypadku pełnej umowy i jej procedowania – 2 dni (przy założeniu kilku rund poprawek w umowie….. 😉 brrr….) Potem już tylko koordynacja projektu, czyli zebranie dla twórcy najważniejszych informacji o kampanii i projekcie oraz przekazanie ich w taki sposób, aby na tej podstawie mógł przygotować materiał, który będzie spełniał oczekiwania klienta bez konieczności męczących i frustrujących obie strony poprawek. Zadaniem blogera jest przygotowanie materiału na umówiony termin (jeśli będzie taka konieczność, naniesienie poprawek), oraz publikacja materiału w oznaczonym terminie. Po stronie agenta natomiast leży odpowiedzialność za uzyskanie akceptacji materiałów, uzgodnienie terminu publikacji, oraz oczywiście wystawienie dokumentów księgowych do współpracy i późniejsze rozliczenie projektu, łącznie z przekazaniem wynagrodzenia twórcy.
Czy to się opłaca?
Pozostaje do rozstrzygnięcia kwestia, czy stać nas na współpracę z managerem, jeśli zarabiany na blogu niewiele. Jak doradził mojej klientce pewien praktyk biznesu, kiedy zastanawiała się nad podjęciem ze mną współpracy „lepiej mieć x procent z czegoś niż 100% niczego”. A kiedy blog przynosi przychody, wystarczające „od pierwszego do pierwszego”, dostęp do nowych klientów i weryfikacja poprawności wyceny świadczeń reklamowych w szybki i zauważalny sposób może podnieść poziom przychodów blogera i dać mu większy „finansowy oddech”.
Dzisiaj nie spotykam się już ze zdziwieniem i niechęcią, kiedy mówię o reprezentacji blogerów jako manager. Instytucja managera okazała się dla klientów biznesowych i agencji reklamowych doskonałym partnerem, który pozawala na profesjonalne kontakty i szybką, bezproblemową realizację współpracy, wg standardów przyjętych przez rynek. Blogerom natomiast uwalnia ręce i pozwala robić to, w czym są najlepsi – prowadzić pasjonującego bloga. Cóż mogę powiedzieć. Kiedy zaczynałam tę przygodę, miałam głębokie przekonanie, że tak właśnie będzie 😉